środa, 1 sierpnia 2012

Nienawidzę mojej matki. Byłam głupia że jej uwierzyłam, myslałam że wszystko będzie ok. To miały byc najlepsze wakacje z rodzicami a tak nie jest. I kurwa co. Miałam jechać na Heli wykupić kurs windsurfingu. Wszyscy o tym wiedzieli od dawna, roku przynajmniej. I co? moja matka musi wszystko zawalić w ostatniej chwili. No bo przecież ja nie mam prawa jeździć na lekcje bo ona mówi że to rodzinne wakacje. Nienawidzę jej. Obiecałam mi a teraz się wycofuje. To kurwa po co to wszystko? nie wie jak ważne są te lekcje  dla mnie. Być może jestem egoistką, ale co w tym egoistycznego, że dwie godziny dziennie chciałam poświęcić dla siebie, by to nie były następne nudne wakacje. Wolałabym w takim wypadku zostać w domu i dalej sie nudzić. To niesprawiedliwe. Liczyłam na nią i byłam naiwna. To ona ze mną wybierała ten kurs a teraz mówi że tego nie widzi. Oczywiście powiedziała że nie mówi "nie" ale już jej nie wierzę a poza tym znam ją. Postawi na swoim, ale ja też. Nie dam sie. Nie moge, tak długo zbierałam Lubie to, naprawde to lubie. To miało być najlepsze z tych wakacji. A tak tylko jedno słowo okresla te i wszystkie zeszłe wakacje z rodziną. DUPA!!!

wtorek, 31 lipca 2012

Obóz

HAAAAAAAAAAAAAPPY...!!!!!!! Pomijając fakt, że dzisiaj sie nudzę. Bylam na obozie... zajebiście było. Dwa tygodnie pływania!!!!!!!!!!! nie chce mi sie pisać ale i tak .... AAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!

czwartek, 21 czerwca 2012

cd.

I żałuję tego wszystkiego. Czasami trudno wytrzymać. Nienawidzę dusić w sobie wszystkich emocji, a jednak często to robię. Nienawidzę już sama nie wiem czego. Od dwóch lat nikomu sie nie zwierzałam i wszystko co czuję jest we mnie. Dlatego piszę wyżywając się na klawiaturze. Nawet rodzicom nic nie mówię.... Nikomu. Przychodzę do domu i zamykam sie w pokoju. Już mi to mówili, ale nie słucham. To w pokoju czuję się bezpiecznie, bo tu nikt nie może mnie skrzywdzić.
Nie powinnam mieć problemow, bo z pozoru jest wszystko ok. Szkoda tylko, że nie naprawdę. Chciałabym  by było inaczej, chciałabym zapomnieć o wszystkim. Żyć inaczej, być inna. Wiem, nie akceptuję siebie. Staram się poprawić wygląd, którego nie trzeba poprawiać, bo on jest do poprawienia łatwiejszy. Gorzej z psychiką. Pracuje nad sobą, choć się nie udaje. Dużo osób udaje kogoś kim nie jest i ja się do tych zaliczam. Spędzam czas tak jak nie chcę. Nie z tymi osobami, z którymi mam ochotę. Mówię to, co ludzie chcą usłyszę, a te chwile gdy ktoś przesadza kończą się jak ta. A to boli. Boli być zauważanym, a jednak mieć poczucie, że nikt cię nie widzi, że jesteś niepotrzebna. I tu nie do końca się zgadzam z samą sobą. Wiem, że niektórzy mnie potrzebują, nawet jeśli tego nie okazują, choć te chwile są rzadkie. Chcę się w końcu poczuć lepiej i przestać płakać.

Krzyczeć i krzyczeć

Czasem mam wszystkiego dość... Nie chce myśleć o niczym. Wakacjeeeeeee...proszę!!! Tak, mam ochotę wszystko wykrzyczeć. że moja przyjaciółka, a przynajmniej osoba, którą uważam za przyjaciółkę ma mnie w dupie. Ze odzywa się do mnie tylko wtedy, gdy pokłóci się ze swoją przyjaciółką, a ja jestem kołem ratunkowym, który ją zawsze wesprze i pomoże. Że nie odzywałyśmy się do siebie (sporadycznie) od miesięcy, a za tydzień jedziemy razem na obóz. Że się cholernie boję, że zawsze będę sama, bo nie mam nikogo, komu mogłabym zaufać i się wygadać. Że moja druga przyjaciółka nienawidzi tej pierwszej, a ta druga też mi nic nie mówi. Boję się, że nigdy się nie dowiem co to znaczy żyć naprawdę. Boję się, że nie znajdę chłopaka, co mi akurat w tej chwili jest obojętne. Boję się,  że ludzie mnie oszukują, a ja nic na to nie poradzę. Boję się, że nigdy nie nauczę się mówić nie, że nigdy nie będę umiała mówić o tym co czuję i że nikomu nie zaufam. Tak, wielu rzeczy się boję i muszę to przyznać. Jestem przerażona jeśli z takiego powodu można się bać. Mam dość ludzi, nie nie mam dość. Chcę żeby ludzie byli przy mnie,a nie odwracali się plecami. Nie znam osoby, która zna mnie naprawdę. Te kilka rzeczy, które wiedzą niektórzy są mało istotne, a te prawdziwe ukryte głęboko we mnie, tak że nikt ich nie odnajdzie i nic się nie dowie bez mojego pozwolenia. Szczerze mam nadzieję, że to się odmieni. Nie, miałam nadzieję.

czwartek, 14 czerwca 2012

Aaaaaaaaaaa:)

Tak, tak jadę na obóz!!!!!!!!!!!! ha ha życie jest cudowne...No przynajmniej na razie. Dwa tygodnie nad morzem z dala od rodziców. Plaża, wiatr słońce...fale? W Polsce chyba nie. Ale jednak, mam średnią z paskiem, znaczy się jeszcze nie mama ale będę miała na 100%!!! Aaaaaaaaaaaaa:)

niedziela, 13 maja 2012

Nie wiem, nic nie wiem

Dawno nie pisałam, nawet bardzo dawno. dlatego że mi się nie chhciało? Nie wiem, być może. jak to jest że w pamiętniku piszę regularnie, a tu nie? Nie chodzi nawet o to że wszyscy mogą to czytać ( zważając na niewielką ilość osób, która tu wchodzi) ale sama nie wiem. Kwestia przyzwyczajeni?

Za miesiąc wakacje, a przynajmniej po wystawieniu ocen. Chodzę do szkoły juz tylko by chodzić i nie zepsuć sobie do końca średniej. A wiem, ze jestem w stanie to zrobić. Kilka dni załamki i większośc marzeń legnie w gruzach. Zero wakacji, zero obozu. Dwa miesiące z rodzicami na karku. Siedząc z nimi w domu dwóch dni nie wytzrymuję, a co dopiero dwa miesiące. Więc staram się być silna. Ostatnie sprawdziany napisane na jakimś po ziomie i będzie po wszystkim, a ja zacznę coś robić. Spełniać marzenia? Być może. Dwa tygodznie obozu na początku wakacji da odpowiedź, a potem nie wiem. Lekcje surfingu? Może, a raczej mam nadzieję. Czuję, że to jest to. Na jakiej podstawie?  Także nie wiem. Duzo jest pytań, na które nie znam odpowiedzi, a chcę jest poznać. I to jest dobre. Ta chęć i motywacja, cieszę się, że ja mam. Dzięki niej nie wydałam kasy odlożonej  na lekcje w jeden dzień, na zakupach. Dzięki niej codziennie ćwiczę, nie długo, ale jednak. Dzięki niej będę miała tą średnią i dzięki niej wiem, że dla mnie nic nie jest niemozliwe. A kiedyś było. Nie miałam marzeń, nie wiedziałam czego chcę. Teraz wiem. Skąd? Czuję, że tak jest. Nie sądzę bym dorosła, bo tak się nie czuję. Czuję się tak jak przed rokiem, moze trochę bardziej zdesperowana. i wiem o co chodzi. A raczej o kogo. Jaki on jest? Jak się zachowuje? Jak mówi? Chciałabym go poznać, a się boję. Dlaczego? Mało jest rzeczy, których się boję. Jednak ludzi muszę przestać się bac, lęki tzrba pokonać. Ja swoje też muszę.
Wmawiam sbie, że go znam. Wmawiam, że jest miły i kochany, idealny pod kazdym wzgledem. A potem jedno słowo od innej osoby i diametralnie zmieniam zdanie. On nie jest tak jakim go sobie wyobrażam. Chamski  i... nie dla mnie. A potem znowu, widzę go w szkole i zmieniam zdanie. I tak w kółko. A nie mam w ogóle racji. Dlaczego? Bo go nie znam, a chcę... niestety.
Gdyby bylo coś co przychodzi mi łatwo. Chciałabym zachowywać się naturalnie, choć nie umiem. Chciałabym w końcu poczuć, że znalazłam swoje miejsce na świcie. Znalazłam siebie. I to dlatego jestem takzdesperowana. Nie wydaję kasy na ubrania, odmawiam sobie przyjemności. Bym miała więcej mozliwości, mozliwości stania się lepszą w jednej dziedzinie. Tej, w której będę czuła sie dobrze, tej w której znajdę siebie.

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Co ze sobą zrobić?

Tak się zastanawiałam, kiedyś dawno temu. Co chciałabym robić w przyszłości. Wiem, że to musi być coś z podróżowaniem lub językami. Napisałam sobie w telefonie notatkę i chyba ją przepiszę:
ZAWODY:
a) Tłumacz - trochę nudne, siedzisz w domu i przepisujesz książki. Wydaje mi się dobrze płatne, a że książki lubię to jest JAKAŚ opcja.
b) Przewodnik wycieczek - tylko nie po polsce, a poza tym fajne, tylko czy dobrze płatne? Nie wiem.
c) Pracownik kempingu Vacansoleil/Euro camp - tylko, że pracownik chyba mało zarabia, najlepiej mieć swój własny kemping albo jeszcze lepiej - całą sieć kempingów <heh> marzenie...
d) Ewentualnie nauczycielka surfingu/windsurfingu - a jak już będę sławna to książka, film i domek na Hawajach;)
e) Podróżnik - tylko nie wiem o co z tym chodzi, że niby ty sobie jeździsz po świecie, a potem inni ci za to płacą? Nie sądzę, chyba, że to jest zawód dla bogatych.

(Jak byłam mała chciałam także zostać piosenkarką lub tancerką, ale to się chyba nie spełni. Jedyne czego nigdy nie chciałam robić, to zostać baletnicą.)

Poza tym co ze studiami??? Nie mam pomysłu, ale dobrze, że narazie nie muszę o tym myśleć. Kilka propozycji, które mi się nawet spodobały:
1. Gospodarka turystyczna
2. Krajoznastwo i turystyka historyczna
3. Turystyka i rekreacja
4. Filologia francuska
5. Lingwistyka stosowana

A jeśli, któryś z tych kierunków to co z profilem w liceum??? U mnie w szkole jest:
1. matma, fizyka (angielski, niemiecki)
2. geografia, matma (angielski, niemiecki)
3. polski, historia, WOS (angielski, niemiecki)
4. bilologia, chemia (angielski, niemiecki) Na pewno nie!!! Ja i biologia???
5. biologia, chemia (francuski, angielski)
6. polski, historia, WOS (francuski, angielski)
7. matma, fizyka (francuski, angielski)

Trzy ostatnie klasy są dwujęzyczne i to raczej na nich się skupiłam, bo niemieckiego się uczyć nie chcę! I mam już totalny mętlik, którą klasę by wybrać. Pomóżcie... Jakieś rady?